Podróż Norwegia cz.1
Ta podróż jest zupełnie inna niż moje wcześniejsze podróże, to raczej wyprawa trekkingowa niż podróż.
Wystartowaliśmy i zakończyliśmy ją na Śląsku. Trwała 24 dni i zrobiliśmy w Norwegii ponad 10 000 km, i ponad 100 km w górach.
Trafiłam na nią przypadkiem, szperając w necie...
W jej programie znalazlo się 8 najbardziej znanych szlaków trekkingowych w Norwegii,ale też zwiedzanie Oslo, Bergen, Roros, przejażdżka słynną koleją Flam, drogą atlantycką, odwieziny kilku parków narodowych, przeprawy przez kilka fiordów i na koniec słynny kamienny krąg w Szwecji.
Podróżowaliśmy małym busem, a spaliśmy w hyttach. Hytty, to małe domki letniskowe, w których Norwegowie spędzają swoje prawie wszystkie weekendy i wakacje (w okresach, gdy do nich można dotrzeć). Często są położone w bardzo niedostępnych miejscach, nie ma w nich żanych wygód, brak prądu i kanalizacji. Ale oni to właśnie kochają. W hyttach dla turystów zazwyczaj jest wszystko, łazienki, kuchnie i od 4 do 12 miejsc noclegowych.
W drodze na Trolltungę, obserwowałam, jak za pomocą helikoptera transportwane były w bardzo niedostępne miejsce prefabrykowane elementy takiego domku.
W Norwegii nie ma za dużo historyczych obiektów murowanych. Tam budulcem było drewno, a ono w wilgotnym środowisku nie przetrwa zbyt długo. Głowną atrakcją turystyczną są niesamowite trasy widokowe, tzw. Norwegian Scenic Routes. Trasy te, w warunkach zimowych są nieprzejeze. Otwierane są w okresie wiosennym, zazwyczaj opiero w maju i często zamykane już w październiku.
Ta wyprawa wymagała niezłej kondycji, górskiego obycia i dobrej samokontroli, bo w grupie było 16 osób, które się poznały dopiero na tej wyprawie.
Po tej wyprawie zakochałam się w Norwegii, pokochałam ten surowy monochromatyczny kraj i serdecznych, zdystansowanych i skromnych ludzi.
Mieliśmy też trochę niebezpiecznych przygód, o których napiszę przy okazji. Mieliśmy okazję widzieć w akcji ich służby ratownicze i policję (nieobecną zazwyczaj), jak szukali jednej naszej koleżanki i udzielali pomocy drugiej....
O 6-tej rano dotarliśmy do Oslo. Było szaro i ponuro, kropił deszcz...Rozpoczęliśmy węrówkę po Oslo do słynnego parku rzeźb. Poniżej cytat z programu naszej wyprawy, autor - nasz szef Paweł.
Park Vigelanda jest częścią Frognerparken. Park jest dziełem norweskiego rzeźbiarza Gustava Vigelanda i jego pracowników. Składa się z 212 rzeźb z kamienia i brązu przedstawiających łącznie prawie 600 postaci. Idea kompleksu parkowego zrodziła się w 1907 roku, kiedy Vigeland otrzymał od władz miasta zamówienie na projekt fontanny. Stopniowo pomysł Vigelanda rozrastał się – kolejne projekty obejmowały rzeźby wokół fontanny, płaskorzeźby, ozdobny most łączący brzegi stawu w parku. W najwyższym punkcie kompleksu góruje Monolitten (Monolit) – gigantyczna kamienna kolumna uformowana z sylwetek nagich ludzi w różnym wieku. Tworzy ją 121 postaci, z czego jedna jest autoportretem Vigelanda.
W parku zastaliśmy jedynie 3 osoby, wszyscy to Polacy. Dwójka go sprzątała, trzecia osobą był reporter, który miał nakręcić film o tym miejscu i czekał na lepsze światło...my tego czasu za wiele nie mieliśmy...
Gaustatoppen to poobno najpiękniejszy szczyt Norwegii. Wznosi się nad miejscowością Rjukan i ma 1883 m n.p.m.
Gdybym nie zobaczyła innych, może podzieliłabym tą opinię :) Podobno przy sprzyjającej pogodzie można stąd zobaczyć południowe wybrzeże Norwegi i tereny w Szwecji, my nie mieliśmy takiego szczęścia; horyzont był zamglony i zlewał się w jedną niebieską plamę.
To był nasz pierwszy wspinaczkowy dzień i pierwsza nieprzyjemna przygoda. Jedna z nas pomyliła szlaki i zgubiła się. Na dodatek jej telefon został w busie. Musieliśmy zgłosić jej zaginięcie. Szczęśliwie odnalazła się na zupełnie innym szlaku wiele km drogi od miejsca gdzie zostawiliśmy naszego busa.
Nie pokonywaliśmy całych 1883 m, wystartowaliśmy gdzieś z poziomu 700, więc do pokonania było tylko 1100 m. Mimo słońca, było bardzo zimno, wiał lodowaty, bardzo silny wiatr.
Przy tej okazji coś napiszę o norweskich szlakach. Nie są tak oznakowane jak w Polsce. Nie ma podziału na stopnie trudności. Że jesteśmy na szlaku i z niego nie zeszliśmy informuje nas mały czerwony znak w kształcie dużego T . Trzeba bardzo uważać, szczególnie przy złych warunkach pogodowych, mieć ze sobą kompas i zapamiętywać charakterystyczne elementy szlaku (z reguły idzie się do celu i wraca tym samym szlakiem). Inaczej można się zgubić na tym pustkowiu .
Na Gaustatoppen można też wyjechać kolejką, zbudowaną wewnątrz góry, a na szczycie w schronisku serwują wyśmienite gorfy z dżemem :)
W drodze na szczyt nie robiłam zdjęć, musiałam się zaaklimatyzować i głównym moim celem było dotarcie na szczyt, zresztą słońce świeciło cały czas w oczy (krąży nad horyzontem); dopiero na szczycie wydobyłam aparat z plecaka.
Bergen, to jedno z najstarszych norweskich miast. Teraz chyba najbardziej znane z targu rybnego i właśnie Bryggen, czyli zespołu zabytkowych drewnianych domów.
Spędziłam w Norwegi ponad 3 tygodnie i prawie cały czas mieliśmy świetną pogodę, ale w Bergen prawie zawsze pada i tam oczywiście padało...
Jezioro Styggevatn powstało po wybudowaniu mierzącej 55 m wysokości tamy.
Połozone jest u podnóża lodowca i na kilku zdjęciach widać w oddali jeden z jęzorów lodowca.
Wody z jeziora zasilają hydroelekrownię a także chronią dolinę Jostedal przed powodzią.
Tama,obłożona kamieniami świetnie harmonizuje z otaczającym ją krajobrazem surowych skał.
Gdy tam byliśmy, w połowie lipca, jezioro było praktycznie na całej swojej powierzchni zamarznięte lub pokryte krą.
Trolltunga to najsłynniejsza półka skalna w Norwegii. Znajduje się ona ok. 1100 m.n.p.m. i ok. 700m nad lustrem wody jeziora Ringedalsvatnet.
Wszyscy pędzą tam by zrobić sobie, podobno najlepsze na świecie, selfie.
Wolniejsze tempo rekompensują wspaniałe widoki, a po dotarciu do celu, ze skały, można podziwić wspaniałe widoki na Hardangerfjord, lodowiec Folfefonna oraz jezioro Ringedalsvatnet.
Trasa jest trudna, to około 11 km w jedną stronę, chociaż moje Endomondo dołożyło jeszcze 1,5 km. Najlepiej ją zrobić właśnie w lipcu, kiedy na trasie nie ma już śniegu i błota. Zaczyna się bardzo stromym podejściem po kamiennych schodach i błocie ( ok. 1 km i ok. 700 m różnicy wysokości), potem szlak wiedzie przez dolinkę z licznymi hyttami (domkami letniskowymi) i znowu ostro wspina się w górę. Okolica jest bardzo surowa, co widać na zdjęciach.
Nie polecam tego szlaku bez dobrego przygotowania kondycyjnego. Pokonanie tej trasy zajmuje 8-10 godzin. My wystartowaliśmy o 8 rano i zeszliśmy parę minut przed godziną 18-tą.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Spokojnie Piotrze, mamy dobre bezpieczniki :)
-
...tylko się, Dziewczyny, nie rozkręćcie na czynniki pierwsze! ... :-) ...
-
z wielką przyjemnością obejrzałam kolejne punkty podróży.
-
Rozkręcaj się,rozkręcaj!!
Ja też wróciłam do pracy po kilkumiesięcznym urlopie i myślę,jak się tu rozkręcić.
Dużo zdrówka!....:-) -
Irenko, ja się dopiero rozkręcam. To była bardzo intensywna wyprawa. Zobaczyliśmy mnóstwo ciekawych, zapierających dech w piersiach miejsc, choć krajobraz Norwegii jest bardzo monochromatyczny.
Trochę zwolnię tempo, bo od jutra wracam do pracy po chorobie :) -
No dobrze!
Bo Piotr to by sobie tylko hulał...:-)
Piękne zdjęcia dodałaś i ciekawą relację!
Super!
Pozdrowienia-)))))))))))))) -
Będzie! Będzie zabawa!
Będzie się działo!
I znowu nocy będzie mało.
Będzie głośno, będzie radośnie
Znów przetańczymy razem całą noc-))))))))))))))))))))))))))))))))))))) -
"...znowu nocy będzie mało!..." ... :-) ...
-
No to się będzie działo-)))))
-
Piotrze, już zaczynam nadrabiać zaległości :) Z Norwegii przywiozłam ponad 3000 zdjęć :)
-
...Gosiu, Kolumber ożył! A Ty masz zaległości ... :-) ...
-
...próbowałem wczoraj dodać nowy punkt do podróży "Majówka w Czerwińsku". Nie udało się. Tobie, Gosiu, przynajmniej udało się wrzucić tekst o Styggevatn. Może tak jak pisze Hooltayka w końcu Adminom uda się przywrócić wszystkie możliwości Kolumbera? Oby...
-
Byłam tam dwa razy :) super miejsce :)
pozdawiam... -
Małgosiu,chyba wszyscy tak mają.
Naprawili jedno,zepsuli drugie.Też nie moge nic dodać. -
Niestety, do drugiego punktu zdjęć nie potrafię dodać, błąd 500 :(
-
Piotrze, cieszę się że można znowu zalogować się na kolumbera. Czyli będzie ciąg dalszy :)
-
...przede wszystkim cieszę się, że długi czas niewidzenia Cię na Kolumberze się skończył! A zdjęcia urokliwe są ... :-) ...
-
Widoki piękne,jestem pełna podziwu.
Trasa trudna.Tyle godzin w drodze.
Zaczynam dbać o kondycję.
Najpierw będę biegała po schodach w domu-) -
Iwonko, aby wejść na Trolltungę trzeba mieć dobrą kondycję ale mniejsze umiejętności, jest tylko kilka łańcuchów na trasie. Najgorsze sa te schody na początku. Ja teraz mam lepszą kondycję niz miałąm 10 lat temu, nigdy nie jest za późno.
-
Gdy ja "bywałam" w Norwegii Trolltunga nie była taka modna i nie zwiedziłam jej. Czytałam w kilku relacjach, że podejście jest trudne, więc nie wiem czy dziś dałabym radę tam wejść. Tym chętniej obejrzę Twoją relację...
-
Zaczęłam z wysokiego C, chyba najtrudniejsza trasa z ośmiu zaplanowanych, 23 km, różnica poziomów ok 1100 m, prawie 10 godzin wędrówki. Ale warto było....
-
Dawno tu nie widziana Gosiu,czekam na relacje i pozdrawiam-)